Lubię robić zdjęcia, ale to zdjecie przebiło wszystkie inne.
Najukochańsze,upragnione, okupione morderczym wysiłkiem. Było to nie lada
wyzwanie...
Nazajutrz po męczącej nocy, dniu pełnym bieganiny, miał nastać
kolejny, jak się okazało wyczekiwany dzien. Ale czy będzie na tyle siły by znów wstać skoro świt, ponownie biegać po
Paryżu, by prawie na sam koniec dnia znaleźć się tam gdzie się marzyło? Czy
wystarczy zdeterminowania, silnej woli by nie poddać się, rzec można na
mecie? Budzik jest? Jest. Spakowani na
następny dzień, tak? Tak. Tylko rano się obudzić i tchnąć w siebie siłę by
ruszyć dalej i pogonić za fascynacją jaka zaszczepiła się we mnie w listopadzie
2012 roku, a listopada 2013 roku pozwoliła się spełnić. Nic nie pozostało, jak
wstać i pójść chwycić marzenia. Zatem
do dzieła! Wersal, Panteon, Louvre by w końcu…
Łuk Triumfalny! Yes, yes! Jesteśmy! Teraz tylko wydrap się człowieku po
tych schodach:
Daliśmy radę? Rzecz jasna, że tak! Poddać się tu? Nigdy! To
zaczynamy. Po paru dziesięciu stopniach, niewyspani, lekko na głodzie
doznaliśmy chwile zwątpienia. Raczej przebiegła nam przez głowę myśl, ale
ulotna jak motyl, by nie wdrapywać się wyżej. Jednak pęd do osiągnięcia celu
był większy. Jednak nie samym chlebem człowiek żyje. Potrzeba mu różnych bodźców. Mi fakt
spełnionych oczekiwań dodawał adrenaliny i pchał ku zaspokojeniu marzenia. Nie
celem było dostać się na górę Łuku Triumfalnego, ale…. tu sedno sprawy. Pewne
zdjęcie, o którym pisałam na samym początku.
No i jesteśmy, nasze wysiłki nie poszły na marne. Widok wspaniały. Stoimy tu i teraz, widzimy to, co widzimy i to jest piękne! Na naszych
oczach rozpościerała się panorama Paryża. Jest tak efektownie, tak klimatycznie. Moja bajka, ach! Nie żeby miasto,
nie żeby motyw Francji, Paryża jako miasto miłości, ale chęć zwiedzania i
urzeczywistnienia marzenia, tu mnie przyciągnęło.
Popatrzyłam, oczom nie wierzę, własnym - tym od urodzenia,
ale jestem i przystępuję do działania. Jak wspominałam wcześniej pewien
listopad i to zdjęcie, moje marzenie, natchnienie, ambicja:
Takie właśnie zdjęcie chciałam wykonać kiedyś w życiu,
chciałam ten widok zobaczyć „na żywo”!
Jednak nie od początku tak pięknie się to wszystko malowało.
Powstał pewien problem, który należałoby rozwikłać. Gdzie to zdjęcie jest
zrobione, co przedstawia? Po żmudnych poszukiwaniach, przekopaniu całego
internetu wzdłuż i wrzesz. Chwilach zwątpienia i niespełnionej euforii,
natrafiłam, znalazłam! Już wiem!, to zdjęcie zrobione jest z Łuku Triumfalnego w
Paryżu!
Zatem należałoby teraz - stojąc na nim, rozglądnąć się w
każdą stronę i zrobić ukochane zdjęcie <3.
I tak to człowiek może uwierzyć, że marzenia się spełniają.
Z szarej rzeczywistości brnąc dalej.
Wasza Margaret
P.S.: Nawiązując
do trwającego PARIS FASHION WEEK, może
kiedyś się na nim znajdę ;).